Mówi się, że życie to wieczna poczekalnia. No bo nieustannie na coś czekamy. Na zmianę świateł, na przelew, na zgodę szefa, na informację, na telefon, na maila, na swoją kolej. Korki i kolejki to nasz chleb powszedni. Życie to poczekalnia. Choć trudno temu zaprzeczyć, nigdy nie mogłam się z tym tak po prostu pogodzić. Z tym, że tracę dziennie, tygodniowo, miesięcznie, rocznie mnóstwo czasu. W drodze, w korkach, w kolejkach. Bezproduktywnie.
Zdałam sobie sprawę, że nie musi tak być, siedząc pewnego razu w poczekalni u dentysty. Gdy stało się jasne, że nie wejdę do gabinetu o umówionej porze (nieborak przede mną miał wyrywaną ósemkę, co szło bardzo opornie) postanowiłam zająć się czymś bardziej pożytecznym niż gra na komórce. Sięgnęłam do torby, gdzie od tygodni nosiłam cały plik katalogów samochodowych zebranych ze wszystkich salonów w mieście (przymierzam się do kupna auta, ale wciąż nie wiem, czy Kia czy Mazda czy może jednak Toyota), do których wciąż jakoś nie miałam czasu zajrzeć. Już po chwili z uwagą i namiętnością podziwiałam na zdjęciach nowe samochody – piękne, błyszczące, nieskazitelne. Porównywałam silniki, prognozowane spalanie i opcje wyposażenia. Nagle w cudowny sposób znalazłam czas na to, co od dawna odkładałam.
Od tego momentu staram się zagospodarować każdą minutę. Pozbyłam się poczucia marnowania czasu i nauczyłam cierpliwości. Zaczęłam doceniać podróże pociągiem. Dlaczego? Bo można w nich czytać książkę lub otworzyć laptop i popracować (np. ogarnąć wpis na bloga :P). W tak zwanym międzyczasie możemy załatwić mnóstwo drobnych spraw (jak choćby rozmaite notatki, listy zadań czy sprawunków, przelewy, zakupy przez internet) lub oddać się rozrywce, czytając prasę lub książkę (tu przydaje się czytnik e-booków, dzięki któremu nie dźwigamy tomiszczy, a mamy pod ręką nawet kilkaset publikacji), rozwiązując krzyżówki, sudoku i inne gry logiczne. W ten sposób szybciej, przyjemniej i pożyteczniej upłynie nam czas konieczny na dojazd lub siedzenie w poczekalni. Gorzej jeśli przemieszczamy się samochodem – wówczas nie damy rady jednocześnie czytać książki. Możemy za to włączyć audiobook z dawno odkładaną lekturą bądź kursem hiszpańskiego!
Moim patentem jest też robienie dwóch rzeczy jednocześnie (wbrew zasadom dobre organizacji :D). Sporo czynności da się w ten sposób wykonać, i to bez szkody dla żadnej z nich. Ja np. rozmawiam z mamą przez telefon (a nie są to nigdy krótkie rozmowy), wstawiając w tym samym czasie pranie lub prasując (oczywiście korzystam ze słuchawek). Często też przeglądam wiadomości w Internecie, zarazem susząc świeżo pomalowane paznokcie 🙂
Mówię Wam, da się! Więc zamiast marudzić, ze czas przecieka nam przez palce, starajmy się go na maksa wykorzystać 🙂
Więcej ciekawych informacji na stronie: anndora.mazda-dealer.pl.